Forum Blogowe ^{17 lat!}

Żaden konkretny gust się z tego nie wyklaruje.

Faceci:

Joshua Homme

Christian Bale

Jake Gyllenhaal

Jonathan Rhys Meyers

Ralph Fiennes

młody Emilio Estevez

Kobiety:

Megan Fox

młoda Angelina Jolie

Sasha Grey

pełniejsza Scarlett Johansson

Gemma Arterton - zarówno pełniejsza jak i szczuplejsza

Eva Green

Lily Cole

Cate Blanchett

Juliette Lewis

Dido

A mnie się podobają, z samej siebie.
Ciuchów z rasowego lateksu nie mam, ale może kiedyś sobie coś kupię.
Mam z takich w klimacie skóry i lateksu spódnicę ołówkową i legginsy.
Ciuchy raczej mało dyskretne, ale robią za niezły dodatek.

Osobiście uważam, że kombinezony na całe ciało plus jeszcze maska na twarz z lateksu są ohydne, to takie przedobrzenie w drugą stronę, ale to, co jest na zdjęciach, prezentuje się bardzo ładnie.

Może zamiast walić miliona postów w jednym temacie, to napiszę ogólnie o makijażu (twarzy oczywiście, chociaż gwiazdy porno mają makijaż nawet na narządach rozrodczych ponoć)

Na co dzień tylko tusz do rzęs i bezbarwny błyszczyk (bardziej dla ochrony i podreperowania spierzchniętych warg). Jeżeli chodzi o tusze, to niezły jest klasyczny 2000 calorie od MaxFactora. Rzęsy są po nim grube, chociaż szczoteczka nie jest idealna i często się sklejają. Masterpiece, nieco droższy z MaxFactora ma niezłą szczoteczkę, ale rzęsy po nim wydają się być jakieś cienkie. Aktualnie jestem w trakcie używania Colossal Volume Express Maybelline i mam mieszane uczucia, raz rozdziela dobrze i pogrubia, innym razem masakrycznie skleja.

Jeżeli chodzi o pudry, podkłady i korektory, to jakoś nie jestem przekonana, według mnie to takie... mniejsze zło. Zapycha pory skóry, niby maskuje, ale łatwo przedobrzyć. Ogólnie, jeśli już, to pudruję twarz jasnym, perłowym pudrem, bo jestem blada jak ściana, ale mam tendencję do rumieńców. Aktualnie używam pudru Rimmela Renew&Lift - 103, odcienia True Ivory - czyli w wolnym tłumaczeniu "prawdziwa kość słoniowa". Z fluidem bym uważała na miejscu każdej dziewczyny, doszła do mnie plotka, że jedna z dziewczyn ochlapała arkusz od polskiego fluidem, który zaczął ściekać jej z twarzy.

Z różami miałam problem. Na początku używałam takiego w musie, chyba od Rimmela ew. od Maybelline. Teraz mam L'oreal Glam Rose - taki podwójny, z ciemniejszym i jaśniejszym różem, można pomieszać, na policzku całkiem ładnie się prezentuje.
Bronzerów do definiowania kości policzkowych i ogólnie kości na twarzy nie używam. Wydaje mi się, że wyglądałabym komicznie, jakbym sobie zaczęła kreślić na twarzy linie kości, które życzyłabym sobie posiadać.

Wieczorowy makijaż robię dość mocny. Swojego czasu często używałam sztucznych rzęs. Dobre ma MissSporty, nie są komiczne, nie przywodzą na myśl drag queen, ładnie podkreślają oprawę oka. Ale można dostać cholery, przyklejając je sobie tak, by się nagle nie okazało, że przykleiłam w połowie powieki. Teraz już się w rzęsy nie bawię.

Ogólnie najczęściej mój makijaż wygląda tak - jasna baza, na to czarna ramówka, często przydymiona. Czasami kreski, takie a'la kocie oko. Cienie mam różne, trochę rimmelowskich, trochę takich bez marki, kredki i eyelinery też nie jakichś wysokich lotów cenowych. Najczęściej się zadowalam Rimmelem. Za to Oriflame ma straszne kredki ;x Twarde i trudno się nimi operuje na oku. Jak już oko maluję to lubię to konkretnie zrobić, najczęściej na ciemno, bo lubię ciemny makijaż na oku, mam w miarę duże oczy, więc się jakoś szczególnie nie obawiam efektu pomniejszenia.
Umiem koleżance oko powiększyć za pomocą białej i czarnej kredki, sobie nie powiększam, bo miałabym gały jak pokemon. Na powiece ładne są błękity, ale wymagają nieskazitelnej cery, dokładnego zrobienia i równej kreski przy oku, bo inaczej wyglądają mega tanio.

Cytacik z "Mojej dziewczyny" - The first rule of eye makeup is that you can never wear enough blue eye shadow. ;-)

Usta lubię naturalne. Beżowe są ładne, ale mi nie pasują. Swojego czasu robiłam sobie mocno czerwone, ale były za wulgarne. Nie mam ulubionych marek szminek i pomadek, eksperymentuje.

No, to by było na tyle.

Sex appeal to z angielskiego jest atrakcyjność fizyczna, tak?
Nie wiem czy tego można się nauczyć. Jest przecież mnóstwo poradników typu "jak zostać np. odnoszącym same sukcesy, młodym człowiekiem", jak widać - dużo osób to czyta, a wcale nie widać, że nagle świat zalała fala młodych, zdolnych, odnoszących same sukcesy ludzi.

Więc raczej ani z podręcznika ani z jakichś video-lekcji człowiek nie jest w stanie się wyuczyć seksapilu. Co najwyżej może się pokusić o naśladownictwo pewnych schematów zachowań, o których przeczytał w takiej lekcji lub zobaczył. A takie naśladownictwo jest często karykaturalne.

Siebie trzeba polubić, siebie trzeba poznać , jakieś swoje preferencje dotyczące seksualności poznać i postępować w zgodzie ze sobą, a nie spryskiwać się drogimi feromonami, wciskać w lateksowy strój dominy i nakładać na twarz 500 gram pudru, bo gdzieś ktoś napisał/powiedział, że to jest seksi.

Sto godzin.
Mycie, suszenie włosów, układanie włosów. Makijaż, zmywanie makijażu, nowy makijaż, poprawki w makijażu. Armagedon w szafie w poszukiwaniu ubrania. - > to tak wieczorem

Rano zwykle wystarczy wstać, zerknąć na zegarek, zorientować się, że jestem spóźniona o 10 minut i jakoś szybko wszystko idzie.

Pić można i do lustra.

Kiedyś obaliłam całe wino w pojedynkę i oglądałam na yt śmieszne filmiki po fińsku. Nigdy się tak nie uśmiałam, jak wtedy.

Nie wiem jak inne maturzystki i maturzyści, ale ja, po zakończeniu już matur, nadal nie mogę się ogarnąć. Opierniczam się całymi dniami i czuję z tego powodu jakiś dziwny niepokój (bo przecież trzeba się pouczyć!)

Dziwne, tym bardziej, że podczas mojej wieloletniej szkolnej kariery, nigdy się szczególnie nie uczyłam.

Z uwagi na mieszane pochodzenie nieraz byłam w Rosji. Przejazdem przez Białoruś. Oprócz tego odwiedziłam Anglię, Tunezję.
A chciałabym jakiś wypad dookoła świata naturalnie, z naciskiem na ciekawe, mające coś do zaoferowania miejsca, egzotyczne dla mnie. No.

Przyjemna rozmowa i nawet prezentowanie treści nie poszło mi tak źle 20/20, co dało mi najlepszy wynik w grupie straceńców

Ja farbuję tylko i wyłącznie u fryzjera. Bałabym się w domu.

Raz jeden, jak miałam jeszcze blond pasemko przy twarzy, postanowiłam je nieco rozjaśnić, sama sobie nałożyłam farbę i wyszło rudę. Stwierdziłam, że to koniec moich zabaw.

Forum Blogowe 17 lat!

Forum Blogowe ^{17 lat!}