Na początku roku szkolnego nosiłem wiele książek, ale jak wyczułem, że nauczyciele tak bardzo nie sprawdzają tego, to noszę tylko same zeszyty i w taki sposób mój plecak waży o kilka kilo mniej dziennie.
Zdarza się dzień, kiedy mam na przykład same zajęcia z komputerami, to mam tylko strój na WF i coś do picia;)
Waga plecaka szkolnego to jest szok. I zawsze tak było, począwszy od szkoły podstawowej, nie wiem po co uczniowi tyle książek. 5 zbiorów zadań, 8 podręczników 10000 zeszytów. Nie lepiej byłoby po prostu nosić ze sobą laptopa zafundowanego od państwa? Przynajmniej nie bolałby mnie plecy.
______________________________________________________ Potykając się można zajść daleko, nie wolno tylko upaść i nie podnieść się
_____________________________________________
A może by tak nastolatku postawić na samorozwój? Serdecznie zapraszam na mojego bloga o tej tematyce.
http://nastorozwoj.blogspot.com
Nie mam plecaka, bo wszystkie rzeczy noszę w mojej torebce, dużej torebce. Z wagą to jest różnie, jednego dnia mam np. 3 przedmioty, a innego 5 czy 6. Najgorzej było w pierwszej klasie. Wszystkie podręczniki, zeszyty i tyle lekcji = bardzo, ale to bardzo ciężka torba. Teraz nie jest najgorzej, z kumpelą na zmianę nosimy podręczniki, do niektórych przedmiotów wystarczy mi brudnopis. Trzeba sobie jakoś radzić.
Nauczyciele w podstawówce przesadzają. Każą nosić wszystko nie wiadomo po co... W gimnazjum jest większy lajt. A w liceum to ja teraz mam 1 zeszyt do 5 przedmiotów i jest spoko Lekki mam. Zależy jeszcze w jakie dni.
Niestety, na każdym szczeblu edukacji, jako obowiązkowe dziecko, nauczone przez mamę, że wszystko się może przydać, nosiłam każdy podręcznik - efektem jest teraz boczne skrzywienie pleców i fakt, że co wieczór nawiedzają mnie bóle barków, na których dźwigałam te kamienie, zwane przez nauczycieli książkami. Trzymając w jednej ręce torbę, a w drugiej mojego psa (mam trochę spasionego West Highland Terriera - ok. 9 kg), miałam wrażenie, że moja torba jest 10 razy cięższa od mojego małego grubaska. Niestety, nauczyciele mieli paskudny zwyczaj sprawdzania podręczników zawsze wtedy, gdy ich nie miałam, a w moich szkołach nie funkcjonowała instytucja szafki uczniowskiej, więc wszystko trzeba było dźwigać. Obiecałam sobie, że na studiach noszę laptopa!
Skąd ja znam ten problem ze skrzywieniem... Tu słuchaj(cie) ja chodziłem do sql z moim bratem i chyba chory psychicznie ksiądz kazał nam mieć podręczniki do religii osobno (to było w 3gim). Oczywiście protest, matka do szkoły i wgl. A co mają takie małe dzieci powiedzieć...
Ja pamiętam, że w pierwszych trzech klasach podstawówki wychowawczyni chciała nam jeszcze ulżyć i tzw. karty pracy, na których wtedy robiło się ćwiczenia, podręczniki i zeszyty trzymaliśmy w szufladkach w klasie i codziennie mówiła nam, co mamy z tych szufladek zabrać, żeby odrobić zadania domowe. Ale potem, gdy zaczęło się bardziej zaawansowane nauczanie, od 4 klasy, trzeba było się już obciążać . Na tablety dla dzieci nie ma, ale każdy poseł ma - szkoda gadać .
Nie ważyłam, ale w czwartki mam najcięższy:
J. Polski (zeszyt+podręcznik)
Matematyka (zeszyt+podręcznik)
J. Niemiecki (zeszyt+podręcznik+ćwiczenie)
Geografia (podręcznik+atlas+ćwiczenie)
Informatyka (zeszyt)
Religia (zeszyt+podręcznik)
Sztuka (podręcznik+ćwiczenia+teczka+zeszyt)
Dochodzi jeszcze worek na wychowanie fizyczne i piórnik.
Nie możesz pisać nowych tematów. Zobacz szczegły. Nie możesz odpowiadać w tematach. Zobacz szczegły. Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
ogromna baza motywów WP, podzielona na kategorie tematyczne. Proste, jednostronicowe wizytówki lub zaawansowane układy, także z funkcją sklepu internetowego (ecommerce).