Pomogła: 12 razy Wiek: 36 Dołączyła: 03 Maj 2006 Posty: 2978 Miasto: Wrocław
Wysłany:
2009-04-23, 21:09
Yzoja, ja się zaśmiałam na jego propozycję, bo trochę dziwnie bym się czuła uprawiając z nim seks i mając nowego faceta... . Choć niektórym to nie przeszkadza .
harryztybetu
Wiek: 39 Dołączył/a: 24 Sie 2008 Posty: 45
Wysłany:
2009-04-24, 16:06
Wracając do tematu... Widzę wyraźnie, iż pewnie ze względu na młody wiek pewnych forumowiczów nastąpiło pewne niezrozumienie terminu "fuckin' friend". Oczywiście ja sam bóg wie jak stary nie jestem, ale wydaje mi się, iż kilka osób w swoich przemyśleniach poszło niekoniecznie w tę stronę, która jest właściwą.
Choć w zasadzie szczerze wątpię, żeby nastolatek był w stanie dokładnie pojąć na czym istota owych "fuckin' friends" polega.
Otóż, niektóry podeszli do tego związku frazeologicznego zbyt dosłownie.
Angielskiego słówka "friend" nie należy w stu procentach utożsamiać z polskim "przyjaciel". Starczy obejrzeć jakikolwiek film, usłyszeć jakąkolwiek rozmowę ludzi anglojęzycznych, żeby uzmysłowić sobie, iż niemal każdy znajomy jest tam określany mianem "friend". Słówka "colleague", "fellow", "mate" są używane stosunkowo rzadko, podczas gdy u nas słowem "przyjaciel" określamy bardzo wąskie grono najbliższych znajomych. Jeśli po angielsku ktoś mówi o przyjacielu w polskim rozumieniu tego słowa powie raczej "best friend" aby odróżnić go od całej reszty znajomych, czy kolegów.
Tak więc osoba, o której mówimy fuckin' friend" nie jest naszym "przyjacielem" sensu stricte. W zasadzie zupełnie nie o to chodzi. Nie jest to ktoś z kim łączy nas jakiś bliższy lub dalszy emocjonalny związek.
Zwykle jest, to ktoś kogo w zasadzie ledwie znamy - osoba, z którą spotkało się wcześniej kilka razy, poznało na kilku imprezach. Clou to to, w związku z tym, że ma zbieżne poglądy na temat swobody seksualnej.
Do takiej lub takiego "fuckin' friend" dzwonimy tylko , czy umawiamy się z nim tylko wtedy, gdy akurat skoczy nam ciśnienie. On czy ona traktują to w ten sam sposób. Jest to więc ludzka relacja oparta wyłącznie na seksie i zawarta po to by seksualne ciśnienie rozładowywać nie musząc chodzić do burdelu, czy bez potrzeby wchodzenia w związek.
Poza tym każdy wie, iż nie należy robić burdelu we własnym towarzystwie. Ze swoimi prawdziwymi "przyjaciółmi" czy dobrymi znajomymi nie powinno się sypiać, bo prędzej czy później sytuacja robi się nieciekawa - zawsze potem ktoś chce czegoś więcej albo jest jakiś dramat i rozłam w towarzystwie. I po to właśnie są owi "fuckin friends" - osoby w telefonicznej liście kontaktów, z którymi nie spotykasz się porozmawiać tylko pobzykać a im chodzi dokładnie o to samo. Każdy ma swoje życie i po wszystkim każdy idzie w swoją stronę bez słowa i bez strachu przed komplikacjami.
Dla 15, 16, 17-o latka może to być niepojęte do końca, ale jak zamieszkacie sami, będziecie pracować, robić karierę i nie koniecznie będziecie myśleli o zakładaniu rodziny, takie rozwiązania będą wam nieco bliższe i zobaczycie, że wśród "fuckin' friends" nie może być mowy o "przyjaźni" dosłownej... to nic jak tylko przenośnia;)
______________________________________________________ Harry z Tybetu
Pomogła: 30 razy Wiek: 41 Dołączyła: 01 Maj 2008 Posty: 875 Miasto: z DNA
Wysłany:
2009-04-24, 16:32
harryztybetu, masz rację, ale tylko w części.
o ile angielskie znaczenie FF to całkowita prawda i się z tym zgadzam, o tyle w Polsce utarło się o takiej (angielskiej) relacji mówić "seks pogotowie", a wyrażenie związkowe i znaczeniowe "fucking friend" po polsku oznacza dosłownie to, co znaczy po przetłumaczeniu ^^
dlaczego tak jest?
ano zwykłe różnice kulturowe i... lenistwo tłumaczenia danej frazy, bez jej całkowitego zrozumienia.
aha i chyba wczoraj czy przedwczoraj był artykuł na onecie poświęcony właśnie tematowi fucking friends.
Zaproszone osoby: 4
Imię: Krzysztof Pomógł: 17 razy Wiek: 33 Dołączył/a: 18 Maj 2008 Posty: 3466 Miasto: R-ków.
Wysłany:
2009-04-24, 16:38
O to i ten artykuł (link)- głównie jest to podsumowanie debaty przeprowadzonej na blog.pl
harryztybetu
Wiek: 39 Dołączył/a: 24 Sie 2008 Posty: 45
Wysłany:
2009-04-24, 18:29
teneniel napisał/a:
harryztybetu, masz rację, ale tylko w części.
o ile angielskie znaczenie FF to całkowita prawda i się z tym zgadzam, o tyle w Polsce utarło się o takiej (angielskiej) relacji mówić seks pogotowie, a wyrażenie związkowe i znaczeniowe fucking friend po polsku oznacza dosłownie to, co znaczy po przetłumaczeniu ^^
dlaczego tak jest?
ano zwykłe różnice kulturowe i... lenistwo tłumaczenia danej frazy, bez jej całkowitego zrozumienia.
aha i chyba wczoraj czy przedwczoraj był artykuł na onecie poświęcony właśnie tematowi fucking friends.
Ok, w takim razie ja pojmuję to po "zachodniemu";) koleżanek i znajomych nigdy nie tykam, ale w odwodzie, na czarną godzinę mam kilka znajomych, które tez od czasu do czasu potrzebują odskoczni od codziennego życia;) w zasadzie to nie staramy się bliżej poznawać, bo po co to komu, fajnie jest jak jest...
______________________________________________________ Harry z Tybetu
Pomogła: 1 raz Wiek: 33 Dołączyła: 08 Maj 2009 Posty: 245
Wysłany:
2009-05-08, 17:41
Szczerze nie rozumiem takiego podejścia do sprawy i traktowania seksu jak... sportu?
Nie czułabym się dobrze uprawiając seks z mężczyzną, który mnie nie kocha, nie czuje do mnie nic, a tylko leci na moje ciało. Dla którego jestem tylko obiektem wyładowania emocji. To wykracza poza granice mojego poszanowania własnej osoby i kłóci się z moim światopoglądem. I jakoś dziwnie kojarzy mi się z desperatkami, nie obrażając nikogo, oczywiście. ;-)
______________________________________________________ Ale on zmartwychwstał i wiedział o tym, czuł to całym swym odnowionym jestestwem,
a ona – ona żyła przecież tylko jego życiem.
Imię: Asia Pomogła: 39 razy Wiek: 36 Dołączyła: 21 Wrz 2007 Posty: 1500 Miasto: Warszawa
Wysłany:
2009-05-08, 18:01
Laleczka, czemu zakładasz, że każdy układ tego typu ma związek jedynie z pożądaniem? wyobraź sobie sytuację: masz świetnego kumpla, z którym świetnie się czujesz. podobacie się sobie, ale wiecie, że związek Wam po prostu nie wyjdzie. jesteście przyjaciółmi, macie niejako na siebie ochotę. wiadomo jak się kończy.
inna sprawa. człowiek jest tylko człowiekiem. czasami ma się po prostu ochotę na seks i tyle.
Laleczka napisał/a:
I jakoś dziwnie kojarzy mi się z desperatkami
Desperatki wystają pod oknami. Kobieta, która pożąda zna swoje potrzeby, ma coś do zaoferowania, ale nie chce zobowiązań. Taki układ jest dla niej idealny.
______________________________________________________ teraz ja jestem sprite, a ty pragnienie
Pomogła: 1 raz Wiek: 33 Dołączyła: 08 Maj 2009 Posty: 245
Wysłany:
2009-05-08, 18:40
Asiek napisał/a:
jesteście przyjaciółmi, macie niejako na siebie ochotę. wiadomo jak się kończy.
Dla mnie przyjaciel, to przyjaciel. Kocham go jak brata i żadne pożądanie nie wchodzi w grę. Po prostu, nie umiałabym tak. Inna sprawa kumpel, który jest zwykłym znajomym.
Wiadomo, różnie jest w życiu. I teraz mogę mówić swoje dewizy światopoglądowe, a za jakiś czas całkiem sobie zaprzeczę i wyląduję w łóżku z takim znajomym, mimo, że go nie kocham.
Jednak gadanie na zapas, a bycie w takiej sytuacji, to dwie różne sprawy. Teraz nie targają mną emocje, to wymienione wcześniej pożądanie. A gdy dochodzi do tej ochoty na siebie, to człowiek zazwyczaj przestaje myśleć. ;-)
______________________________________________________ Ale on zmartwychwstał i wiedział o tym, czuł to całym swym odnowionym jestestwem,
a ona – ona żyła przecież tylko jego życiem.
Dla mnie przyjaciel, to przyjaciel. Kocham go jak brata i żadne pożądanie nie wchodzi w grę. Po prostu, nie umiałabym tak. Inna sprawa kumpel, który jest zwykłym znajomym.
Dla Ciebie tak jest. Dla innych, mnie na przykład, między przyjaciółmi też istenieje podział. Co innego przyjaciel-brat, a co innego przyjaciel-koleś który Ci się podoba. Mam paru takich braci i z nimi nic bym nie zrobiła, ale nie każdego traktuje się jak brata.
Moja mama uważa podobnie jak Ty. ale ja nic nie mogę na to poradzić.
______________________________________________________ |||||
Innerpartysystem - die tonight live forever
Pomogła: 12 razy Wiek: 36 Dołączyła: 03 Maj 2006 Posty: 2978 Miasto: Wrocław
Wysłany:
2009-05-08, 22:09
Laleczka napisał/a:
Dla mnie przyjaciel, to przyjaciel.
To jest uogólnianie. Mowa tu o jakiejś osobie. Nieważne czy jest to przyjaciel, kolega, koleżanka czy ktoś, kogo widziałaś na kilku imprezach (zanim zaczęło się inicjację seksualną ).
Dla mnie przyjaciel, to przyjaciel. Kocham go jak brata i żadne pożądanie nie wchodzi w grę. Po prostu, nie umiałabym tak. Inna sprawa kumpel, który jest zwykłym znajomym.
Ja tak jak laleczka nie potrafię się przekonać do seksu z przyjacielem. A seks kumplem...? Bo ja wiem... To zależy od "rodzaju" kumpla. I od tego jak on to odbierze. Bo jeśli jak wyznanie dozgonnej miłości to odpada. A jeśli inaczej to warto się zastanowić głębiej...
Nie możesz pisać nowych tematów. Zobacz szczegły. Nie możesz odpowiadać w tematach. Zobacz szczegły. Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
ogromna baza motywów WP, podzielona na kategorie tematyczne. Proste, jednostronicowe wizytówki lub zaawansowane układy, także z funkcją sklepu internetowego (ecommerce).