nevada menthol, masz u mnie wielkiego plusa za ten post. Czułem się, jakbym czytał kawałek własnej biografii.
Szkoda tylko, że ja nie zdążyłem wypraktykować podobnej metody jak to Twoje jujitsu. Dopiero totalna zmiana otoczenia odniosła pewien skutek. Co i tak nie zmienia faktu, że podstawówkę i gimnazjum wspominam źle i chociaż większość z ówczesnych oprawców dawno już pewnie o tym nie pamięta - ja często czuję, że pewne psychiczne skrzywienie po tym mi pozostało. Zwłaszcza, że ówczesne wychowawczynie i pedagog narobiły więcej szkód niż pożytku, choć dobrej wiary nie można im odmówić.
Dzisiaj jestem zupełnie innym człowiekiem, patrzę bardziej optymistycznie i mam dystans do swojej przeszłości, ale pewna zadra gdzieś w psychice została. I pewnie jeszcze długo tak będzie.
Ale mi się na zwierzenia zebrało. Wy tu o mnie przeczytacie więcej niż na blogu.
wiesz, u mnie to jeszcze było coś takiego, że w podstawówce chodziłam do klasy A. czyli teoretycznie najlepszej, same dzieci lekarzy i znanych i liczących się osób - sama nie wiem jak do niej trafiłam fakt, że mój tato jest szanowany nie znaczy, że ma jakieś stanowisko - może to, że ciocia była wtedy dyr. coś pomógł, ale ciocia w żaden sposób nie pomagała mi, gdy miałam kłopoty.
wiesz, z tą dobrą wolą wychowawcy to wcale nie jest tak różowo! na początku wychowawczyni owszem broniła mnie, a potem rodzice oprawców sami zwracali się do niej z pytaniem - dlaczego pani zabrania naszym dzieciom kpić z Janiny? (czyli mnie)
dzieci codziennie opowiadały swoim rodzicom, że mają w klasie taką tępą, głupią, niemodnie ubraną i pryszczatą (tak, byłam pryszczata, i to bardzo ) dziewczynkę, której robią psikusy itp.
w końcu nie wiem dlaczego, wychowawczyni sama się do tego procederu przyłączyła!
naprawdę!
po raz pierwszy zauważyłam do na wycieczce klasowej w Krakowie, byłam wtedy w szóstej klasie. Paweł podszedł do mnie i powiedział, "ty ku*wo" do mnie, a ja odeszłam z peronu i zaczęły mi płynąć łzy. podeszła do mnie Ala i zapytała, co mi jest. powiedziałam jej, że to przez Pawła i co on zrobił. ona poszła do wych. i opowiedziala jej o tym incydencie - mimo, że byla córka prawnika i lekarki miała jakies dobre intencje wobec mnie i ją lubiłam, ale ona nie odzywała się do mnie za bardzo, bo bała się, że ją też zaczną tak traktowac jak mnie. i wych. przyprowadziła Pawła do mnie i powiedziala mu, żeby mnie przeprosił, i on owszem przeprosił, ale ze śmiechem i głupawką. powiedziałam odważnie, że takich przeprosin nie przyjmę.
na kolejnej lekcji wychowawczej zostało mi oficjalnie obniżone sprawowanie za to, że tych przeprosin nie przyjęłam.
@Lukem, wyobrażasz sobie takie coś?
a na zielonej szkole, kiedy rozwaliłam sobie nogę, ta strara raszpla powiedziala mi, że za karę że byłam taka niegrzeczna i rozwaliłam sobie nogę (je*aną bliznę mam do dziś) nie zawiezie mnie na pogotowie do zszycia!
kiedy częśc klasy, w której znajdowałam się ja zgubiła się na wycieczce (a Anita rozwaliła sobie głowę, ale ją zawiozła do lekarza) i wych, znalazła nas wzięła takiego kijka i zaczęła mnie nim okładać po łydkach, żeby na kimś się wyładować.
wydaje się to niemożliwe? wtedy były inne czasy, moi rodzice byli tak dumni, że uczę się w klasie A (jakby to mialo jakies znaczenie, wszyscy jarali szlugi, chlali alko i ćpali oprócz mnie, ja zaczęłam robić to dopiero po osiemnastce) że nie pozwolili mi zmienić klasy i szkoły, mówiąc "skoro jesteś taka ciapa, że tutaj ci się nie udaje, to nie myśl sobie, że gdzie indziej są lepsi ludzie, gdzie indziej będziesz miała jeszcze gorzej."
co do motywu chłopaka i szykanów przez niego - mnie nazywali k*rwą, a moje koleżanki z innej klasy też, tylko dlatego, że one przyjaźniły się ze mną, a to były takie plastiki z osiedla, ale bardzo miłe dziewczyny. byłam co prawda ich brzydszą pryszczatą koleżanką ale doceniały mój umysł i uczciwy charakter. ale k*rwami były.
zmiana szkoły to tak sobie myślę czasem, mogła mi pomóc, to, że tego nie zrobiłam jest powodem moich obecnych problemów emocjonalnych - mimo, że podniosłam się z tego - w końcu nie jestem takim cieciem za jakiego mnie uważano i zawsze to wiedziałam, ale podświadomy lęk, brak wiary we własne siły pozostał, maskowany tapicerką pewności siebie i odwagi.
to, jak bardzo się wszystkim przejmuję wciąż jest straszne, lgnę do nieodpowiednich ludzi, kiedy widzę, że okazują mi choć iskierkę zainteresowania i potem cierpię.
teraz zmieniłam miasto - ale to nie ucieczka, lecz chęć mieszkania w krakowie z moim chlopakiem - mam nowych znajomych, częśc z nich może stać się w przyszlosci moimi zaufanymi przyjaciolmi. łączy ich to, że są zakręceni, też sa po przejściach, wybitnie oryginalne jednostki z niesamowitym życiem.
nawet tak ciężkie doświadczenia sptrawiają, że potem jest się lepszym czlowiekiem.
Czytałem to z niedowierzaniem. Twojej wychowawczyni niech ziemia lekką będzie...
Chyba o tym kiedyś książkę napiszę.
godson90
Wiek: 45 Dołączył/a: 05 Sie 2007 Posty: 658
Wysłany:
2007-12-05, 19:59
A ja dzisiaj jestem lekko wkur**ony!
Dzisiaj w szkole kolega na lekcji matematyki zabral mi cwiczenia.Wiec mu mowie
-oddawaj te cwiczenia bo zaraz dostaniesz po ryju!
Po lekcji podchodze do niego i mu mowie ze chce moje cwiczenia.Wiecie jaka uslyszalem odpowiedz: Ja ich nie bralem.Pewnie leza gdzies w klasie.
Wiec mu mowie ze po szkole ma w ryj jak nic.
Tak wiec wedlug obietnicy czekam na lamusa przed szkola.I zgadnijcie co widze... idiota ucieka.Wiec ja za nim ale go nie zlapalem.
Ale jutro tez jest dzien... i jestem gotowy wyleciec ze szkoly za glupie cwiczenia.Wiecie dlaczego?? bo ma honor!
Pomogła: 12 razy Wiek: 36 Dołączyła: 03 Maj 2006 Posty: 2978 Miasto: Wrocław
Wysłany:
2007-12-06, 06:53
Ze mną w podstawówce było tak, że praktycznie do piątej czy czwartej klasy mama ubierała mnie wedle własnego gustu. W sumie mi było obojętne czy założę wyświechtaną bluzę i getry (tak, tak, wtedy się takie rzeczy nosiło, hehe) czy coś innego. Jednak ja miałam w klasie takie trzy tapeciary. W czwartej klasie chodziły z tapetą na ryjki, kredką po same policzki i trzema tonami tuszu do rzęs... Tragedia... Ale one cieszyły się powodzeniem w szkole, ja nie, bo zawsze byłam cichą myszką, wieśniarą tak zwaną. Nie to, żeby pokazywali mnie palcami i wyśmiewali się ze mnie, aczkolwiek wiem, że traktoali mnie właśnie tak, jak to wyżej opisałam. W gimnazjum wszystko uległo zmianie, bo miałam fantastyczną klasę, a liceum... Liceum to już co innego, ludzie są jakby mądrzejsi.
W ogóle to pamiętam jak kiedyś takie dwie bliźniaczki (orkopne dziewuchy, na wymioty mi się zbiera jak je widzę), które chodziły do klasy z moją rok starszą przyjaciółką do podtawówki któregoś razu, w gimnazjum (wtedy już się nie kumplowały z ta moją przyjaciółką) siedziały na takiej górce, gdzie wszyscy chodzili palić. Była u nich w klasie właśnie taka kurewka... Któregoś razu z koleżanką z klasy poszłam tam w te okolice (nie pamiętam już dokładnie po co) i te głupie bliźniaczki zaczęły coś krzyczeć apropo mojej tuszy. A że ja jestem nerwowe i w kaszę nie dam sobie dmuchać, to coś im tam odkrzykiwałam i nagle wybiegła za mną ta kur*wa i zaczęła coś do mnie gadać... Jak ona do mnie, że ja gruba, to ja jej na to, że ona dzi**a... Dziewczyna oczy w słup i mówi: Co ty powiedziałaś? a ja do niej, że całą prawdę... No to ta mnie srrrruuu z pięści w twarz. Byłam w takim szoku, że nawet nie zorientowałam się kiedy ona poszła i nawet nie mogłam jej oddać. To było jak miałam jakieś 13 czy 14 lat, ale jak pomyślę o tej sytuacji to jestem tak masakrycznie wkurzona na pindę, że jakbym ją TERAZ spotkała na ulicy to nie wiem czy by dziewczyna przeżyła... Tacy ludzie są straszni. Co im daje poniżanie innych? Jaką oni satysfakcję z tego czują?
I właśnie mam coś podobnego jak nevada menthol, za bardzo przywiązuję się do ludzie i lgnę do tych, którzy wykażą jakieś zainteresowanie mną. Ja doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że to jest złe, bo nie powinno się tak zachowywać, ale z czasem uczę się na błędach i staram się ich nie popełniać...
Zaproszone osoby: 4
Imię: Krzysztof Pomógł: 17 razy Wiek: 33 Dołączył/a: 18 Maj 2008 Posty: 3466 Miasto: R-ków.
Wysłany:
2008-11-27, 18:24
miglu149, nie wiem czy, gdy jest po prostu nudno... O wiele łatwiej się przyczepić się do kogoś i nabijać się z niego... Nie żartowałeś sobie z kogoś w kręgu swoich znajomych?
miglu149 mm1
Imię: Piter Pomógł: 30 razy Wiek: 30 Dołączył/a: 21 Lip 2008 Posty: 2220
Wysłany:
2008-11-27, 18:37
Żartuję sobie z moich znajomych a oni ze mnie, ale nie wyśmiewam się z innych osób (np. słabszych psychicznie), ani ich nie przezywam. Po prostu toleruję.
Zaproszone osoby: 4
Imię: Krzysztof Pomógł: 17 razy Wiek: 33 Dołączył/a: 18 Maj 2008 Posty: 3466 Miasto: R-ków.
Wysłany:
2008-11-27, 18:55
Dość trudno rozpoznać "osobę słabsza psychicznie", zwłaszcza, gdy tej osoby się nie zna... To o czym pisała Zzielona to przerodzenie się w agresję przyczepianie się do kogoś i naśmiewanie z mojego poprzedniego posta...
Nie możesz pisać nowych tematów. Zobacz szczegły. Nie możesz odpowiadać w tematach. Zobacz szczegły. Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
ogromna baza motywów WP, podzielona na kategorie tematyczne. Proste, jednostronicowe wizytówki lub zaawansowane układy, także z funkcją sklepu internetowego (ecommerce).