Oczywiście, że lepiej czytać książki, ale opracowania także, jako 'podsumowanie'. Wiedza z książek przyda Ci się na maturze więc myśle, że warto. Chociaż wiem z własnego doświadczenia, że to nie jest łatwe, bo niektóre lektury to masakra patrząc na to ile mają stron/kartek.
Dokładnie, jestem za przeczytaniem całościowo lektury, choć jeśli książka jest trudna co zawsze przed i po czytam sobie streszczenie szczegółowe żeby wiedzieć o co chodzi i lepiej ją zrozumieć.
Czytanie lektur zawsze wychodzi na maturze. Nawet jak się mało co zrozumie z książki ale się ją przeczytało lepiej się pamięta o pewnych wydarzeniach niż jakby się przeczytało 5 razy to samo streszczenie
______________________________________________________ Potykając się można zajść daleko, nie wolno tylko upaść i nie podnieść się
_____________________________________________
A może by tak nastolatku postawić na samorozwój? Serdecznie zapraszam na mojego bloga o tej tematyce.
http://nastorozwoj.blogspot.com
Lektury warto czytać, chociaż mam do nich - szczerze mówiąc - awersję. Nie lubię, gdy ktoś mi coś narzuca, wolę sama sięgać po wybrane tytuły, a nie jeszcze być z ich przeczytania rozliczana. Chociaż nie ma to większego i tak znaczenia, bo zawsze podwyższają mi oceny.
Gdy byłam w podstawówce sięgnęłam z własnej woli w wakacje po "Romea i Julię" (nie wiedziałam, że to lektura, wiedziałam, że występuje tam moja imienniczka). Bardzo mi się dramat podobał, ale jak miałam go czytać powtórnie bodajże w gimnazjum, to już mniej.
Tak samo z "Władcą much". Wypożyczyłam go z myślą o prezentacji maturalnej, gdy zobaczyłam, że stoi na półce z lekturami ochota mi się zmniejszyła. Książkę przeczytałam, ale przez pierwszą jej połowę się męczyłam, bo jest lekturą.
Zaproszone osoby: 14
Imię: Tomek
Wiek: 30 Dołączył/a: 23 Maj 2011 Posty: 319 Miasto: Kraków
Wysłany:
2013-01-26, 10:40
Lektury są bardzo fajne. Mało tego, że są przydatne na maturze, o czym już nieraz wspomnieliście, to jeszcze stanowią swoisty przegląd języka/poglądów naszych przodków. To naprawdę rozwija
Getright napisał/a:
niektóre lektury to masakra patrząc na to ile mają stron/kartek.
Przetrwasz Chłopów, przetrwasz wszystko
Ja najgorzej wspominam Granicę Z. Nałkowskiej - nie mogłem ogarnąć tamtejszej narracji.
Ekhm... mało które lektury są naprawdę ciekawe (moim skromnym zdaniem). Jedyne co przeczytałem z zainteresowaniem to "Inny świat" Herlinga-Grudzińskiego, "Opowiadania" Borowskiego, i "Medaliony" Nałkowskiej aczkolwiek i w tej tematyce jest cała masa lepszych książek (nie będących lekturami).
Przeczytałem jeszcze "Proces" i "Dżumę" - nawet z własnej woli, ale nie zaliczyłbym ich do jakoś szczególnie interesujących książek. No może jedynie "Rok 1984" była dobra.
Robiłem podejścia do "Ferdydurke", "Lalki", "Potopu", "Granicy", "Chłopów"... nie pamiętam czego jeszcze - nie dałem rady. Sorry, ale wolę poczytać książki, które mnie interesują. Czy czytanie lektur się przydaje? Nie wiem do czego miałem kiepskie oceny z kartkówek nawet z tych lektur, które przeczytałem - po prostu nie zapamiętałem akurat tych rzeczy, o które pytał nauczyciel Także bez przeczytania streszczenia się nie obyło, a w przypadku tych przeczytanych lektur, nie chciało mi się czytać streszczeń bo przecież niby znałem książkę w rezultacie wychodziło na to, że miałem lepsze oceny z lektur, których NIE przeczytałem
A czy się przydają do matury? Nie uważam tak. Dajcie spokój, nową maturę można zdać bez przeczytania lektur sam wybrałem do wypracowania temat o lekturze, której nie przeczytałem - przecież był fragment, a odnieść go do całości utworu nie było trudno skoro przecież omawialiśmy książkę na lekcji
Czytam dużo książek, ale jak słyszę słowo "lektura" zaczynam się pocić i drga mi powieka. W mózgu zakodowane mam, że to zła rzecz, coś jak spotkanie z niedźwiedziem. Zostało mi tak z dzieciństwa, gdy chciałem poznawać świat, wychodzić z kumplami, by pograć w piłkę, a potem zaglądać dziewczynom pod spódnice. Zamiast tego, musiałem siedzieć w domu i czytać "Akademię Pana Kleksa" i "Dzieci z Bullerbyn".
Książki czytane na przymus odbierają radość czytania. Większość lektur w szkole nie jest dobrze dobrana i nie jest odpowiednia dla danego wieku, często, jak jest się już starszym, to dopiero wtedy wraca się do nich.
______________________________________________________ A tutaj bawię się i piszę o mądrych głupotach
Amen dla tej osoby powyżej.
Wyobrażacie, jaką katorgą by było przeczytanie dla niektórych osób zwykłego komiksu, jesli nagle stałby się lekturą?
Mnie na przykład nie pociąga twórczość niektórych "przodowników polskiej literatury", bo historia historią, ale "Nad Niemnem"? Po to, by wykształcić w uczniu zamiłowanie do przyrody?
Każdy powinien móc czytać, to co lubi.
To nie wstyd przeczytać streszczenie. Wstyd jest czytać coś na siłę.
______________________________________________________ Tu bloguję - http://www.sawiusz.pl/
Ekhm... mało które lektury są naprawdę ciekawe (moim skromnym zdaniem). Jedyne co przeczytałem z zainteresowaniem to Inny świat Herlinga-Grudzińskiego, Opowiadania Borowskiego, i Medaliony Nałkowskiej aczkolwiek i w tej tematyce jest cała masa lepszych książek (nie będących lekturami).
Oh, jak my się pieknie zgadzamy )
Ja też preferuję literaturę międzywojenną oraz powojenną i właśnie z niej głównie pisałam pracę maturalną ("portret Żyda w literaturze polskiej"). Z ogromnym zainteresowaniem pochłaniałam i nadal pochłaniam książki o tematyce obozowej i wiem, że będę często do niej wracała.
Natomiast wielkim zdziwieniem była dla mnie moja niechęć do epoki romantyzmy i tych wszystchich Werterów z piekła rodem. Uważałam siebie za beznadziejną romantyczkę i byłam przekonana, że te wszystkie piękne książki o miłości będą mnie wypełniały po brzegi... A tu nie, nie przeczytałam do końca chyba żadnej książki z tego okresu w literaturze chociaż podejść miałam ogrom! Taki szit, że to aż mnie bolało ;> dosłownie!
Ostatnio zastanawiam się czy nie sięgnąć po lektury z czasów gimnazjalnych, a nawet szkoły podstawowej. Uważam, że niektóre książki pojawiają się trochę za wcześnie (Folwark zwierzęcy - dzisiaj czytałoby mi sie go zupelnie inaczej) i chciałabym ponownie po kilka tytułów sięgnąć.
______________________________________________________ Gdyby jutra miało nie być . . .
Lepiej przeczytać książkę. Streszczenia są krótsze, ale jest w nich nie wiele ważnych szczegółów.
charlie Blogger.Klub
Wiek: 29 Dołączyła: 01 Lip 2013 Posty: 18
Wysłany:
2013-07-01, 17:06
Również uważam, że przeczytanie całej książki jest przydatniejsze od przeczytania samego streszczenia, chociaż w sumie to chyba jest logiczne. Jedak czytanie lektur dla większości jest czymś okropnym. Dla mnie również było, ale nie żałuję że wzięłam do ręki "Zbrodnię i karę", "Przedwiośnie", "Granicę". Owszem, wiele lektur mi się nie podobało, ale czasami warto przeczytać, bo z samego opisu książki nie dowiesz się, że warta jest przeczytania. Musisz najpierw spróbować, żeby się przekonać
Zawsze lubiłam lektury w szkole, chociaż najczęściej nie udawało mi się ich przeczytać do końca, bo zaczynaliśmy już je omawiać i nauczyciel spoilerował Najlepiej wspominam "Lalkę", to najciekawsza książka z liceum.
Nie możesz pisać nowych tematów. Zobacz szczegły. Nie możesz odpowiadać w tematach. Zobacz szczegły. Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
ogromna baza motywów WP, podzielona na kategorie tematyczne. Proste, jednostronicowe wizytówki lub zaawansowane układy, także z funkcją sklepu internetowego (ecommerce).