Lukem
Blogowicz.Friend
Pomógł: 89 razy Dołączył/a: 01 Kwi 2006 Posty: 1739
|
Wysłany:
2013-05-06, 00:02 Kradzież treści - co z tym zrobić?
|
|
|
Podobno plagiat jest najwyższą formą uznania. Ale nie każdy chce dostawać takie dowody uznania.
Nalegaliście w shoutboksie, żebym opisał moją niedawną przygodę. Zatem do rzeczy.
Przeglądając statystyki natknąłem się przypadkiem na "ciekawego" bloga na Bloggerze. Jego autorka skopiowała jeden z moich tekstów, pozmieniała w nim kilka szczegółów i opublikowała u siebie, nie zmieniając nawet tytułu i pomijając informację, że oryginał napisał jednak ktoś inny. Sytuacja jakich wiele w internecie - dla mnie raczej zabawna, bo moje słowa pasowały jej do bloga jak pięść do nosa - no ale wypadało coś z tym zrobić.
Zatem...
Ktoś skopiował moje treści na blogu na Bloggerze! Co z tym zrobić?
Zacznijmy od najcięższej artylerii - zgłaszamy naruszenie Bloggerowi.
Google udostępnia odpowiednie formularze do tego celu. Mój przypadek dotyczył kwestii prawnych, zatem trafiłem tutaj. Z listy produktów wybrałem Blogger/Blogspot, zaś jako charakter zawiadomienia - Znalezione przeze mnie materiały mogą naruszać moje prawa autorskie.
Jestem autorem swoich słów, zatem dalej zaznaczyłem Tak. Jestem właścicielem praw autorskich lub mam upoważnienie do działania w imieniu właściciela wyłącznego prawa, które zostało przypuszczalnie naruszone.. Zatwierdziłem wybór, zapoznałem się z informacjami odnośnie składania zgłoszeń i trafiłem do kolejnego formularza - tego najważniejszego.
Jak go wypełniłem?
- Nazwa - tu oczywiście moje imię i nazwisko.
- Pełne imię i nazwisko właściciela praw autorskich, którego reprezentujesz (jeśli np. jesteś przedstawicielem prawnym itp.) * - jeszcze raz moje imię i nazwisko, jako że działam w swoim własnym imieniu.
- Kontaktowy adres e-mail * - wiadomo. Na ten adres przychodzą później powiadomienia o statusie zgłoszenia.
- Gdzie znajdziemy autoryzowaną próbkę dzieła? * - to jest miejsce na adresy URL, pod którymi znajduje się nasz oryginalny materiał. Wkleiłem dwa linki: bezpośredni do mojego tekstu oraz link do archiwum z zajawką tego tekstu.
- Wskaż i opisz dzieło objęte prawem autorskim * - tutaj warto opisać słownie, co konkretnie zostało przywłaszczone, np. Tekst powitalny zatytułowany Hello world,
to jest mój pierwszy wpis na blogu opublikowany przeze mnie na blogu Lajf.eu 28 lutego 2013 roku.
- Lokalizacja materiału przypuszczalnie naruszającego prawa * - tutaj adres URL prowadzący do skopiowanej treści na blogu Bloggera. Można dodać więcej niż jeden adres po kliknięciu "Dodaj dodatkowe pole".
Na koniec zaznaczamy checkboksy w sekcji "Oświadczenia zaprzysiężone" oraz podpisujemy się - czyli wpisujemy nasze imię i nazwisko (musi być identyczne z tym, które podaliśmy wcześniej).
Klikamy Prześlij. Od tej pory wszystko w rękach Google.
Moje zgłoszenie zostało rozpatrzone po 5 dniach od wysłania - dostałem wówczas takiego maila:
Sam tekst oczywiście zniknął z podlinkowanego miejsca.
Co w ogóle warto wiedzieć?
1. Kradzież czegokolwiek w internecie bardzo łatwo wykryć. Czasem jest to kwestia zupełnego przypadku - u mnie było to spojrzenie w statystyki. Zauważcie również, że znalazłem tego linka, mimo że nigdzie na blogu nie było URLa odsyłającego do mnie (być może autorka go usunęła po fakcie, tego już nie jestem w stanie sprawdzić).
2. Na początek warto skontaktować się z właścicielem bloga. Oczywiście zrobiłem na opak i na początek wrzuciłem link na swój profil FB. Efekt był taki, że chwilę potem na blogu autorki pojawili się moi znajomi i wrzucili mój link w komentarzach. Następnego dnia rzuciłem okiem jeszcze raz - wszystkie komentarze zostały usunięte. Dopiero gdy zwróciłem uwagę na ten fakt, autorka wrzuciła komentarz z przeprosinami. Jakieś 2 dni później Google zadziałało i "sprzątnęło" tekst.
3. Prawdopodobnie dobrze jest firmować swoje treści prawdziwymi personaliami. U mnie poszło gładko, bo wszystkie moje teksty są podpisane imieniem i nazwiskiem, jest "Copyright" w stopce, zaś sam używam maila we własnej domenie. Nie wszyscy się na to zdecydują i jestem w stanie to zrozumieć - ale dbajcie przynajmniej o to, aby Wasze dane oraz źródła Waszych treści jakoś się łączyły ze sobą i goście z Google mogli w miarę szybko wydedukować, że to faktycznie Wy jesteście ich właścicielami.
4. A przede wszystkim - bez napinki. Nie ma sensu się wkurzać i bluzgać, bo jest całkiem duża szansa, że traficie na nieogarniętego nastolatka, który zwyczajnie nie wie, co robi. I choć prawa autorskie to rzecz ważna, a ludzka bezczelność potrafi przekraczać granice rozsądku, to jednak w takich sytuacjach nikt niczego nie traci, ani nie zyskuje - złodziej treści nie wypromuje się na Waszych tekstach, a Wy za jego pośrednictwem nie zyskacie (ani nie stracicie) nowych czytelników. Więc walczcie o swoje, ale bez nakręcania się, bo negatywne emocje w niczym nie pomogą. Chyba tylko w szybszym siwieniu.
Chętnie poczytam o podobnych przypadkach u Was i jeśli zbierze się więcej głosów, to można byłoby stworzyć zestawienie sprawdzonych środków na różne tego typu "okazje" - nawet niekoniecznie ograniczając się do Bloggera. A zatem - jak sobie radzicie z kopiowaniem Waszych treści?
|
|